~ Justin ~
Po tym, jak zabrałem Amelię na naszą pierwszą randkę,
większość wieczoru spędziliśmy w jej domu oglądając filmy na DVD.
Gdy oglądaliśmy Górę
Czarownic moja księżniczka zasnęła z głową na moich kolanach. Postanowiłem
zanieść nią do pokoju. Położyłem dziewczynę na łóżku ściągając jej przy tym z nóg
wysokie obcasy, które ciągle miała na sobie.
Ucałowałem delikatnie jej czoło przykrywając nią kołdrą,
po czym opuściłem jej dom. Do własnego domu dojechałem w niecałe dziesięć minut
później. Na progu już czekała na mnie zdenerwowana mama.
Podszedłem do kobiety i musnąłem jej policzek, na co moja
rodzicielka mocno się zdziwiła, bo dawno tego nie robiłem.
- Justin dobrze się czujesz? – Spytała zdezorientowana.
W odpowiedzi skinąłem głową i ruszyłem do salonu, gdzie
rozłożyłem się na kanapie, włączyłem telewizor i skakałem po programach, a
ponieważ nie było nic ciekawego w telewizji włączyłem PS4 wróciłem na kanapę,
na której położyłem się z głową w dół i w ten sposób grałem w swoją ulubioną
grę.
- Justin, gdzie byłeś? Scott mówi, że nie może się do Ciebie
dodzwonić. – Powiedziała moja mama.
- Byłem z Sevillą na randce a później siedzieliśmy u niej i
oglądaliśmy filmy. – Powiedziałam obojętnym tonem, mimo że Sevi wcale nie była
mi obojętną osobą.
- W takim razie oddzwoń teraz do niego, bo mówił, że to
ważne. – Poleciła mi kobieta.
Głośno westchnąłem i wyjąłem telefon z kieszeni spodni.
Odblokowałem ekran telefonu i wybrałem numer swojego menadżera.
Mężczyzna odebrał od razu.
- Justin, gdzieś ty się podziewał, że nie odbierałeś
telefonu? – Spytał wściekły Scooter.
- Byłem na randce. I wiem, że zaraz będziesz gadał, że muszę
być ze sławną dziewczyną, ale Scott kurwa zrozum nie będziesz mi wybierał
dziewczyny. To ja sam decyduje o tym z kim się spotykam, kocham nią i będę z
nią, czy Ci się to podoba, czy nie. – Powiedziałem ostro.
W słuchawce słyszałem, jak Braun głęboko oddycha, lecz po
chwili się uspokaja i mówi opanowanym tonem.
- Zgoda nie będę mieszał się w twoje życie miłosne, ale za
dwa dni wyjeżdżasz w trasę koncertową na trzy miesiące. – Powiedział mój menadżer.
Kurwa on zwariował. Tyle, co zacząłem chodzić z piękną i
inteligentną dziewczyną a on już mi każe nią zostawić na trzy miesiące.
- Justin wiem, że Ci się to nie podoba, ale zrozum wszystko
jest już ustalone i nie możesz zawieść fanów. – Powiedział mój menago.
Kurwa, dlaczego on zawsze wyciąga ten argument. Gdy to
słyszę to od razu mięknę.
- Zgoda, ale wracam do Atlanty na rozprawę. – Powiedziałem poważnym
tonem.
Przecież nie mogłem mojej dziewczyny zostawić samej w tak
ważnej i ciężkiej dla niej chwili.
- Na jaką znów rozprawę? – Spytał zdenerwowany.
- Wytłumaczę Ci, jak się spotkamy. – Powiedziałem, po czym
się rozłączyłem.
Wyłączyłem telewizor, poszedłem pod prysznic i położyłem
się spać, ponieważ rano znów chciałem zobaczyć swoją największą księżniczkę.
Poza tym, jak mam jej wytłumaczyć, że muszę wyjechać na
trzy miesiące?
~ Sevilla ~
Rano obudziłam się w swoim łóżku, mimo że ostatnie, co
pamiętam to, fakt, że oglądałam z Justinem filmy.
Gdy wyszłam z łóżka zobaczyłam, że ciągle mam na sobie te
same ubrania, co wczoraj.
Wtedy zrozumiałam, co się stało poprzedniego wieczoru.
Podeszłam do swojej szafy, wyciągnęłam z niej czarną bieliznę, czarną luźną
prześwitującą bokserkę sięgającą poza pośladki, błękitne jeansowe krótkie
spodenki po części odsłaniały moje pośladki, czarne buty za kostkę na beżowym wysokim
obcasie oraz czarną torebkę ze złotym łańcuszkiem.
Poszłam
do łazienki, wzięłam gorący prysznic. Gdy wyszłam z pod prysznica owinęłam się
ręcznikiem i zaczęłam suszyć swoje długie ciemne włosy. Później założyłam wcześniej
wybrany przez siebie strój, zrobiłam sobie delikatny makijaż, spryskałam się
swoimi ulubionymi perfumami Chanel Chance
Eau Fraiche.
Na
koniec poszłam do swojego pokoju i z pudełka na biżuterię wyciągnęłam złoty
pierścionek, który dostałam na osiemnaste urodziny.
Podeszłam
do wielkiego lustra, które było drzwiami do mojej szafy i przejrzałam się w
nim. Szeroko uśmiechnęłam się i doszłam do wniosku, że dziś zostawię
rozpuszczone włosy.
Czarna
prześwitująca bluzka, pod którą było widać mój czarny stanik idealnie wykańczała
całość stroju. Złapałam za torebkę leżącą na szafce, włożyłam do niej telefon,
portfel i klucze.
Wyszłam
z domu i szłam w stronę sklepu. Gdy nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Tym
kimś był oczywiście mój chłopak.
Od
razu stanęłam i czekałam, aż Bieber do mnie podejdzie. Gdy do mnie doszedł
mocno się do niego przytuliłam i musnęłam jego słodkie usta. Miał na sobie
czarne spodnie z nisko opuszczonym kroczem, ciemnoszarą bluzkę na krótki rękaw
z wizerunkiem Maryi, czarny kapelusz oraz czarne supra.
- Dokąd idziesz księżniczko? –
Spytał mój ukochany.
- Do sklepu. Idziesz ze mną? –
Spytałam z nadzieją w głosie.
- Z wielką przyjemnością skarbie. –
Powiedział i musnął mój policzek, po czym położył swoją rękę na moim krzyżu,
powtórzyłam jego gest i weszliśmy do sklepu objęci.
Wybrałam
potrzebne mi produkty i poszliśmy w stronę kasy. Zapłaciłam za zakupy i
ruszyliśmy w drogę powrotną do mojego domu, niestety Justin zabrał mi
reklamówkę z moimi zakupami tłumacząc się, że jego księżniczka nie powinna
dźwigać ciężkich rzeczy, ale przecież te zakupy wcale nie były ciężkie.
Gdy
doszliśmy do mojego domu, otworzyłam drzwi i zaczęłam krzątać się po kuchni.
- Napijesz się czegoś skarbie? –
Spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Może kawy królewno. – Powiedział słodkim
tonem mój skarb.
Nalałam
wody do czajnika, a do szklanki nasypałam kawy, po czym usiadłam na blacie
szafki i czekałam, aż woda się zagotuje.
Justin
podszedł do mnie i oparł swoje czoło i moje i wpatrywał się w moje oczy.
Dopiero teraz zauważyłam, że coś go trapi.
- Justin, co się dzieje? – Spytałam przestraszona.
Mój
chłopak objął mnie mocno w pasie i schował swoją twarz w moim ramieniu. W tym
samym czasie woda się zagotowała i zeskoczyłam z blatu, aby zalać napój dla
mojego ukochanego.
Następnie
podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej zimną wodę mineralną, którą nalałam
sobie do szklanki dodając do niej plasterek cytryny.
Postawiłam
napoje na tacy, a do miseczki nasypałam kwaśnych żelków, gdy Bieber zobaczył
przekąskę, jego oczy na chwilę się rozświetliły.
Poszliśmy
do salonu, gdzie włączyłam telewizję i usiadłam obok swojego chłopaka podając
mu kubek z gorącym napojem.
- A teraz Justin słucham, co Cię
gryzie. – Powiedziałam opierając się o jego ramię.
- Za dwa dni wyjeżdżam. – Powiedział
smutnym tonem unikając mojego wzroku.
Nie
docierało do mnie to, co on mówił. Przecież niedawno skończył trasę koncertową.
Czyżby teraz chciał się wyprowadzić i mnie zostawić. Momentalnie z moich oczu
zaczęły płynąć potoki łez.
Bieber
wstał z kanapy i kucnął przede mną, aby móc spojrzeć mi w oczy, jednak ja
robiłam wszystko, aby nie mógł w nie spojrzeć.
- Kotku spójrz na mnie. – Poprosił z
bólem w głosie.
Niechętnie
przeniosłam swój wzrok na niego. Jego tęczówki błyszczały od łez, które zbierały
się również w jego oczach.
- Kotku ja wyjeżdżam tylko na trzy
miesiące. Obiecuję, że na rozprawie będę. Uwierz mi nie chcę Cię zostawiać, ani
się z Tobą rozstawać. Jesteś dla mnie wszystkim, ale nie mogę zrobić nic z tym,
że mój menadżer załatwia wszystko tak, ja dowiaduję się o tym na ostatnią
chwilę. – Powiedział opierając swoją głowę na moich kolanach.
Delikatnie
podniosłam jego głowę, aby móc spojrzeć w jego oczy. Ujęłam jego twarz w swoje
dłonie i pochyliłam się nad nim, aby złożyć czuły pocałunek na jego ustach.
- Obiecujesz, że wrócisz i będziesz
do mnie dziennie dzwonił? – Spytałam przejeżdżając kciukiem po jego pulchnych
malonowych ustach.
Chłopak
przymknął swoje czekoladowe oczy i skinął na znak, że obiecuje.
- Czyli nie chcesz wyjechać i mnie
zostawić? – Spytałam, gdy chłopak usiadł obok mnie.
- Kochanie nigdy w życiu by mi taki
pomysł do głowy nie przyszedł. Gdybym miał wyjechać na stałe z miasta, to na
pewno bym Ciebie zabrał ze sobą. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
Mocno
wtuliłam się w jego tors, po czym chłopak posadził mnie na swoich kolanach i
zaczął mnie namiętnie całować.
Po
chwili jego język znalazł się w moich ustach i zaczęliśmy toczyć zacięty bój o
dominację. Muszę przyznać, że to jednak Justin wygrał a ja poddałam się mu.
Chłopak położył mnie na kanapie, a sam wisiał nade mną. Włożył swoją rękę pod
moją bluzkę i zaczął gładzić nagą skórę mojego brzucha.
Chwilę
później chłopak delikatnie się podniósł i spojrzał na mnie z uśmiechem
wypisanym na twarzy.
- Kocham Cię księżniczko. – Wyszeptał
mi do ucha mój ukochany.
- Też Cię kocham Justin. –
Powiedziałam pogodnie.
Zaczęła zbliżać się godzina 14: 15 najwyższy czas i pora, aby przygotować, jakiś
posiłek.
Wstałam
z kanapy i skierowałam się do kuchni, jednak zanim do niej weszłam odwróciłam
się w stronę Justina.
- Kochanie mam nadzieję, że
zostaniesz na obiedzie. – Powiedziałam słodkim tonem.
Bieber
szeroko się uśmiechnął i skinął głową. Weszłam do kuchni i zaczęłam z lodówki
wyciągać sałatę lodową, kapustę pekińską, paprykę czerwoną, ogórki, natkę
pietruszki, cytrynę i piersi z kurczaka. Później z szafki wyciągnęłam cebulę, a
z innej deskę do krojenia oraz nóż. Podeszłam do szafki, z której wyjęłam sos
do sałatek i przyprawy do kurczaka.
Pokroiłam
wszystkie warzywa, które ułożyłam w misce, a następnie posoliłam i skropiłam je
sokiem z cytryny. Później pokroiłam piersi z kurczaka, które odpowiednio podsmażyłam na patelni. Gdy kurczak się smażył zajęłam się sosem.
Wtedy
do kuchni wszedł Justin. Uśmiechnęłam się na jego widok i wzięłam się za
mieszanie sosu z wodą i olejem.
- Kochanie, co tak pysznie pachnie. –
Spytał mój ukochany.
W
odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego.
- Justin mógłbyś przypilnować mięsa?
– Poprosiłam.
Chłopak
chętnie się zgodził i zaczął przewracać kurczaka na patelni. Widziałam po nim,
że lubi spędzać czas w kuchni.
Gdy
skończyłam robić sos w osobnym naczyniu, wstawiam je na chwilę do lodówki, tak
samo, jak sałatkę. Wyciągnęłam tortillę, którą zaczęłam smażyć na patelni bez
tłuszczu.
Chwilę
później mięso i tortille były już gotowe. Wyjęłam z lodówki sałatkę i sos
paprykowo-ziołowy. Do sałatki dodałam kurczaka, po czym całą sałatkę
wymieszałam.
Wyjęłam
z szafki dwa talerze oraz sztućce, po czym zaczęłam robić tortillę, po każdym
nałożeniu sałatki mieszałam sos, po czym polewałam nim całość i zawijałam w ciasto.
Usiedliśmy
z Justinem do stołu i zaczęliśmy spożywać nasz posiłek. Chłopak był pod
wrażeniem moich umiejętności.
- Wow, kochanie świetnie gotujesz. –
Powiedział mój chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając filmy i słuchając muzyki.
Resztę dnia spędziliśmy oglądając filmy i słuchając muzyki.
Po
przeczytaniu skomentuj
Czy stanie się coś złego podczas Justina trasy?
Czy Justin wróci na rozprawę w sądzie?
Czy odległość, która będzie łączyła Sevi i Justina
przez te trzy miesiące będzie w stanie zniszczyć ich miłość?
Życzę
miłego czytania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz