~ Amelia ~
Gdy dowiedziałam się, że Sevilla poznała Christiana i Caitlin wiedziałam, że będą z tego spore kłopoty.
Zabroniłam jej się z nimi kontaktować, lecz wiedziałam,
że to nie poskutkuje, dlatego obmyśliłam plan, żeby nie dopuścić do ich
spotkań. Niestety pewien telefon pokrzyżował całe moje plany i wszystko
potoczyło się całkowicie inaczej niż powinno.
Okazało się, że moja córka leży w szpitalu nieprzytomna.
Nie miałam pojęcia, co takiego się stało, ale wiedziałam, że już dłużej niczego
nie ukryję. Jednak postanowiłam jeszcze bardziej zamieszać.
Zabierając z domu kilka najpotrzebniejszych jej rzeczy,
pojechałam do szpitala, gdzie leżała moja córka. Sevilla leżała nieprzytomna.
Lecz gdy się obudziła spojrzałam na nią i wtedy wiedziałam, że muszę jej to
powiedzieć. Lecz zanim moja córka się obudziła spisałam z jej telefonu jeden
numer.
~ Sevilla ~
Długo siedziałam przy laptopie przeglądałam różne strony.
Później spakowałam swoją torbę i poszłam do nowej pracy.
Założyłam biały top i cienkie alladyny w białą panterkę.
Gdy wyszłam przed swoją garderobę zobaczyłam Christiana.
Uśmiechnęłam się na jego widok. Chłopak do mnie podszedł
z szerokim uśmiechem na twarzy.
− Sevi, co Ty tutaj robisz? – Spytał zdziwiony.
− Od dzisiaj tutaj uczę. A Ty? – Odparłam z uśmiechem na
twarzy.
− Chodzę tutaj na hip-hop. – Powiedział Beadles.
Chwilę później razem weszliśmy do sali, gdzie miały się
odbyć zajęcia. Tam włączyłam wieżę ze swoimi piosenkami i zaczęłam zajęcia.
Nagle zaczęło mnie dusić. A chwilę później miałam ciemno
przed oczami i leżałam na podłodze.
Obudziłam się w szpitalu. Rażące białe światło świeciło
mi prosto w oczy. Gdy udało mi się je otworzyć zobaczyłam mamę siedzącą przy
moim łóżku.
− Kochanie muszę Ci coś powiedzieć. – Zaczęła moja mama.
− Powiedz, że z Olą i Monią wszystko jest w porządku. –
Powiedziałam.
Moja mama uśmiechnęła się do mnie łagodnie i odgarnęła
moje włosy z czoła.
− Sevi oczywiście, że z dziewczynami wszystko jest w
porządku. Po prostu jest coś, co powinnam Ci już dawno temu powiedzieć.
Kochanie razem z Twoim tatą bardzo długo staraliśmy się o dziecko, którego
nigdy otrzymaliśmy. – Powiedziała moja mama.
Nie! Ona chyba nie chce powiedzieć, że…!? O Boże? A może
to przez to tata nas opuścił kilka lat temu?
− Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że jestem adoptowana!?
– Powiedziałam przez łzy.
− Właśnie to chcę Ci powiedzieć kochanie. Ale to nie
zmienia faktu, że i tak Cię kocham, jakbyś była moim prawdziwym dzieckiem. –
Powiedziała kobieta.
Nie chciałam z nią dłużej rozmawiać. Moja matka opuściła
szpital zostawiając mnie tutaj całkiem samą. Wtedy sięgnęłam po swój telefon
leżący na szafce. Wybrałam numer Justina, choć nie wiedziałam, czy mogę do
niego zadzwonić w tej sprawie.
~ Justin ~
Byłem coraz bardziej pewien, że zakochałem się w Sevilli.
Jednak bałem się nie do niej zbliżyć. Nie po tym, co przeżyłem po ostatnim moim
związku z Seleną Gomez. Nie mogłem być przecież z Sevi.
Leżałem na łóżku i rozmyślałem nad tym wszystkim, kiedy
usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu. Gdy spojrzałem na wyświetlacz ukazała
się nazwa Sevi, więc od razu
odebrałem połączenie, a moje serce przyspieszyło.
− Hej Justin masz dziś dużo spraw na głowie? – Spytała
smutnym tonem.
Nie proszę tylko nie to. Nie chcę, żeby na twarzy tej
słodkiej dziewczyny był smutek. Pragnę powodować każdy jej uśmiech na twarzy.
− Hej piękna. Dziś nic nie mam zaplanowane, poza leżeniem
w łóżku i gapieniem się w sufit. – Powiedziałem, aby nią trochę rozweselić.
− A mógłbyś przyjechać do mnie do szpitala? Muszę z kimś
porozmawiać. – Powiedziała zdławionym tonem, a ja już wiedziałem, że ona płacze.
− Pewnie maleńka tylko podaj mi numer pokoju. – Powiedziałem.
− 1994 – Powiedziała dziewczyna i od razu się rozłączyła.
Wstałem z łóżka i poszedłem się przebrać. Ubrałem czarne
rurki z nisko osadzonym kroczem, białe supra, białą koszulkę na krótki rękaw i
szary sweterek, który zostawiłem rozpięty a rękawy podwinąłem do łokci. Do tego
założyłem złoty szeroki łańcuszek, czarne okulary przeciwsłoneczne oraz złoty
zegarek.
Gdy byłem już gotowy wsiadłem do swojego czarnego 997
Porsche Turbo i ruszyłem z piskiem opon do szpitala.
Niedługo później byłem już na miejscu szybko odnalazłem
wyznaczoną przez dziewczynę salę. Gdy wszedłem do jej pokoju zastałem nią
zapłakaną. Od razu podbiegłem do niej i mocno nią przytuliłem.
− Piękna nie płacz. Uspokój się i powiedz mi, o czym
chciałaś pogadać. – Poprosiłem.
Dziewczyna otarła oczy wierzchem dłoni, po czym spojrzała
na mnie smutno i wzięła głęboki oddech.
− Cały mój świat się zawalił. Zaraz po przebudzeniu się w
szpitalu dowiedziałam się, że jestem adoptowana. – Powiedziała znów zalewając
się łzami. – Justin to nie może być prawda. – Powiedziała z płaczem.
− Maleńka nawet, jeśli to prawda to nie płacz. Mogę Ci
pomóc odnaleźć biologiczną rodzinę i wtedy poznasz całą prawdę. Tylko proszę
kochanie nie płacz, bo zaraz i ja będę smutny. – Powiedziałem obejmując
dziewczynę.
Chwila. moment, czy ja nią nazwałem kochanie? O matko to
teraz mam przewalone.
− Justin, jak mnie nazwałeś? – Spytała dziewczyna z
uśmiechem na twarzy.
No super przynajmniej teraz się uśmiechnęła. Rozmasowałem
dłonią kark i przeczesałem włosy ręką.
Już miałem zacząć jej się ze wszystkiego tłumaczyć, kiedy drzwi do jej pokoju się otworzyły.
Już miałem zacząć jej się ze wszystkiego tłumaczyć, kiedy drzwi do jej pokoju się otworzyły.
Po przeczytaniu skomentuj
Czy Sevilla dowie się,
że tak naprawdę była porwana przez swoją matkę zastępczą?
Czy to na pewno jej
matka zastępcza porwała dziewczynę?
Kto przeszkodził w
rozmowie Justina i Sevi?
Czy dziewczyna dowie
się, że Bieber jest w niej zakochany?
Kogo numer spisała Amelia?
Tak więc kolejny
rozdział za nami. No to się porobiło. Sevi leży w szpitalu. Amelia uciekła w
momencie, gdy dziewczyna jej najbardziej potrzebowała.
Jeśli jesteście ciekawi
dalszych losów głównej bohaterki to zachęcam do dalszego czytania.
Życzę miłego czytania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz