28.09.2014

Rozdział 11


~ Justin ~

            Po tym, jak zabrałem Amelię na naszą pierwszą randkę, większość wieczoru spędziliśmy w jej domu oglądając filmy na DVD.
            Gdy oglądaliśmy Górę Czarownic moja księżniczka zasnęła z głową na moich kolanach. Postanowiłem zanieść nią do pokoju. Położyłem dziewczynę na łóżku ściągając jej przy tym z nóg wysokie obcasy, które ciągle miała na sobie.
            Ucałowałem delikatnie jej czoło przykrywając nią kołdrą, po czym opuściłem jej dom. Do własnego domu dojechałem w niecałe dziesięć minut później. Na progu już czekała na mnie zdenerwowana mama.
            Podszedłem do kobiety i musnąłem jej policzek, na co moja rodzicielka mocno się zdziwiła, bo dawno tego nie robiłem.
            - Justin dobrze się czujesz? – Spytała zdezorientowana.
            W odpowiedzi skinąłem głową i ruszyłem do salonu, gdzie rozłożyłem się na kanapie, włączyłem telewizor i skakałem po programach, a ponieważ nie było nic ciekawego w telewizji włączyłem PS4 wróciłem na kanapę, na której położyłem się z głową w dół i w ten sposób grałem w swoją ulubioną grę.
            - Justin, gdzie byłeś? Scott mówi, że nie może się do Ciebie dodzwonić. – Powiedziała moja mama.
            - Byłem z Sevillą na randce a później siedzieliśmy u niej i oglądaliśmy filmy. – Powiedziałam obojętnym tonem, mimo że Sevi wcale nie była mi obojętną osobą.
            - W takim razie oddzwoń teraz do niego, bo mówił, że to ważne. – Poleciła mi kobieta.
            Głośno westchnąłem i wyjąłem telefon z kieszeni spodni. Odblokowałem ekran telefonu i wybrałem numer swojego menadżera.
            Mężczyzna odebrał od razu.
            - Justin, gdzieś ty się podziewał, że nie odbierałeś telefonu? – Spytał wściekły Scooter.
            - Byłem na randce. I wiem, że zaraz będziesz gadał, że muszę być ze sławną dziewczyną, ale Scott kurwa zrozum nie będziesz mi wybierał dziewczyny. To ja sam decyduje o tym z kim się spotykam, kocham nią i będę z nią, czy Ci się to podoba, czy nie. – Powiedziałem ostro.
            W słuchawce słyszałem, jak Braun głęboko oddycha, lecz po chwili się uspokaja i mówi opanowanym tonem.
            - Zgoda nie będę mieszał się w twoje życie miłosne, ale za dwa dni wyjeżdżasz w trasę koncertową na trzy miesiące. – Powiedział mój menadżer.
            Kurwa on zwariował. Tyle, co zacząłem chodzić z piękną i inteligentną dziewczyną a on już mi każe nią zostawić na trzy miesiące.
            - Justin wiem, że Ci się to nie podoba, ale zrozum wszystko jest już ustalone i nie możesz zawieść fanów. – Powiedział mój menago.
            Kurwa, dlaczego on zawsze wyciąga ten argument. Gdy to słyszę to od razu mięknę.
            - Zgoda, ale wracam do Atlanty na rozprawę. – Powiedziałem poważnym tonem.
            Przecież nie mogłem mojej dziewczyny zostawić samej w tak ważnej i ciężkiej dla niej chwili.
            - Na jaką znów rozprawę? – Spytał zdenerwowany.
            - Wytłumaczę Ci, jak się spotkamy. – Powiedziałem, po czym się rozłączyłem.
            Wyłączyłem telewizor, poszedłem pod prysznic i położyłem się spać, ponieważ rano znów chciałem zobaczyć swoją największą księżniczkę.
            Poza tym, jak mam jej wytłumaczyć, że muszę wyjechać na trzy miesiące?

~ Sevilla ~

            Rano obudziłam się w swoim łóżku, mimo że ostatnie, co pamiętam to, fakt, że oglądałam z Justinem filmy.
            Gdy wyszłam z łóżka zobaczyłam, że ciągle mam na sobie te same ubrania, co wczoraj.
            Wtedy zrozumiałam, co się stało poprzedniego wieczoru. Podeszłam do swojej szafy, wyciągnęłam z niej czarną bieliznę, czarną luźną prześwitującą bokserkę sięgającą poza pośladki, błękitne jeansowe krótkie spodenki po części odsłaniały moje pośladki, czarne buty za kostkę na beżowym wysokim obcasie oraz czarną torebkę ze złotym łańcuszkiem.
            Poszłam do łazienki, wzięłam gorący prysznic. Gdy wyszłam z pod prysznica owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam suszyć swoje długie ciemne włosy. Później założyłam wcześniej wybrany przez siebie strój, zrobiłam sobie delikatny makijaż, spryskałam się swoimi ulubionymi perfumami Chanel Chance Eau Fraiche.
            Na koniec poszłam do swojego pokoju i z pudełka na biżuterię wyciągnęłam złoty pierścionek, który dostałam na osiemnaste urodziny.
            Podeszłam do wielkiego lustra, które było drzwiami do mojej szafy i przejrzałam się w nim. Szeroko uśmiechnęłam się i doszłam do wniosku, że dziś zostawię rozpuszczone włosy.
            Czarna prześwitująca bluzka, pod którą było widać mój czarny stanik idealnie wykańczała całość stroju. Złapałam za torebkę leżącą na szafce, włożyłam do niej telefon, portfel i klucze.
            Wyszłam z domu i szłam w stronę sklepu. Gdy nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Tym kimś był oczywiście mój chłopak.
            Od razu stanęłam i czekałam, aż Bieber do mnie podejdzie. Gdy do mnie doszedł mocno się do niego przytuliłam i musnęłam jego słodkie usta. Miał na sobie czarne spodnie z nisko opuszczonym kroczem, ciemnoszarą bluzkę na krótki rękaw z wizerunkiem Maryi, czarny kapelusz oraz czarne supra.
            - Dokąd idziesz księżniczko? – Spytał mój ukochany.
            - Do sklepu. Idziesz ze mną? – Spytałam z nadzieją w głosie.
            - Z wielką przyjemnością skarbie. – Powiedział i musnął mój policzek, po czym położył swoją rękę na moim krzyżu, powtórzyłam jego gest i weszliśmy do sklepu objęci.
            Wybrałam potrzebne mi produkty i poszliśmy w stronę kasy. Zapłaciłam za zakupy i ruszyliśmy w drogę powrotną do mojego domu, niestety Justin zabrał mi reklamówkę z moimi zakupami tłumacząc się, że jego księżniczka nie powinna dźwigać ciężkich rzeczy, ale przecież te zakupy wcale nie były ciężkie.
            Gdy doszliśmy do mojego domu, otworzyłam drzwi i zaczęłam krzątać się po kuchni.
            - Napijesz się czegoś skarbie? – Spytałam z uśmiechem na twarzy.
            - Może kawy królewno. – Powiedział słodkim tonem mój skarb.
            Nalałam wody do czajnika, a do szklanki nasypałam kawy, po czym usiadłam na blacie szafki i czekałam, aż woda się zagotuje.
            Justin podszedł do mnie i oparł swoje czoło i moje i wpatrywał się w moje oczy. Dopiero teraz zauważyłam, że coś go trapi.
            - Justin, co się dzieje? – Spytałam przestraszona.
            Mój chłopak objął mnie mocno w pasie i schował swoją twarz w moim ramieniu. W tym samym czasie woda się zagotowała i zeskoczyłam z blatu, aby zalać napój dla mojego ukochanego.
            Następnie podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej zimną wodę mineralną, którą nalałam sobie do szklanki dodając do niej plasterek cytryny.
            Postawiłam napoje na tacy, a do miseczki nasypałam kwaśnych żelków, gdy Bieber zobaczył przekąskę, jego oczy na chwilę się rozświetliły.
            Poszliśmy do salonu, gdzie włączyłam telewizję i usiadłam obok swojego chłopaka podając mu kubek z gorącym napojem.
            - A teraz Justin słucham, co Cię gryzie. – Powiedziałam opierając się o jego ramię.
            - Za dwa dni wyjeżdżam. – Powiedział smutnym tonem unikając mojego wzroku.
            Nie docierało do mnie to, co on mówił. Przecież niedawno skończył trasę koncertową. Czyżby teraz chciał się wyprowadzić i mnie zostawić. Momentalnie z moich oczu zaczęły płynąć potoki łez.
            Bieber wstał z kanapy i kucnął przede mną, aby móc spojrzeć mi w oczy, jednak ja robiłam wszystko, aby nie mógł w nie spojrzeć.
            - Kotku spójrz na mnie. – Poprosił z bólem w głosie.
            Niechętnie przeniosłam swój wzrok na niego. Jego tęczówki błyszczały od łez, które zbierały się również w jego oczach.
            - Kotku ja wyjeżdżam tylko na trzy miesiące. Obiecuję, że na rozprawie będę. Uwierz mi nie chcę Cię zostawiać, ani się z Tobą rozstawać. Jesteś dla mnie wszystkim, ale nie mogę zrobić nic z tym, że mój menadżer załatwia wszystko tak, ja dowiaduję się o tym na ostatnią chwilę. – Powiedział opierając swoją głowę na moich kolanach.
            Delikatnie podniosłam jego głowę, aby móc spojrzeć w jego oczy. Ujęłam jego twarz w swoje dłonie i pochyliłam się nad nim, aby złożyć czuły pocałunek na jego ustach.
            - Obiecujesz, że wrócisz i będziesz do mnie dziennie dzwonił? – Spytałam przejeżdżając kciukiem po jego pulchnych malonowych ustach.
            Chłopak przymknął swoje czekoladowe oczy i skinął na znak, że obiecuje.
            - Czyli nie chcesz wyjechać i mnie zostawić? – Spytałam, gdy chłopak usiadł obok mnie.
            Kochanie nigdy w życiu by mi taki pomysł do głowy nie przyszedł. Gdybym miał wyjechać na stałe z miasta, to na pewno bym Ciebie zabrał ze sobą. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
            Mocno wtuliłam się w jego tors, po czym chłopak posadził mnie na swoich kolanach i zaczął mnie namiętnie całować.
            Po chwili jego język znalazł się w moich ustach i zaczęliśmy toczyć zacięty bój o dominację. Muszę przyznać, że to jednak Justin wygrał a ja poddałam się mu. Chłopak położył mnie na kanapie, a sam wisiał nade mną. Włożył swoją rękę pod moją bluzkę i zaczął gładzić nagą skórę mojego brzucha.
            Chwilę później chłopak delikatnie się podniósł i spojrzał na mnie z uśmiechem wypisanym na twarzy.
            - Kocham Cię księżniczko. – Wyszeptał mi do ucha mój ukochany.
            - Też Cię kocham Justin. – Powiedziałam pogodnie.
            Zaczęła zbliżać się godzina 14: 15 najwyższy czas i pora, aby przygotować, jakiś posiłek.
            Wstałam z kanapy i skierowałam się do kuchni, jednak zanim do niej weszłam odwróciłam się w stronę Justina.
            - Kochanie mam nadzieję, że zostaniesz na obiedzie. – Powiedziałam słodkim tonem.
            Bieber szeroko się uśmiechnął i skinął głową. Weszłam do kuchni i zaczęłam z lodówki wyciągać sałatę lodową, kapustę pekińską, paprykę czerwoną, ogórki, natkę pietruszki, cytrynę i piersi z kurczaka. Później z szafki wyciągnęłam cebulę, a z innej deskę do krojenia oraz nóż. Podeszłam do szafki, z której wyjęłam sos do sałatek i przyprawy do kurczaka.
            Pokroiłam wszystkie warzywa, które ułożyłam w misce, a następnie posoliłam i skropiłam je sokiem z cytryny. Później pokroiłam piersi z kurczaka, które odpowiednio podsmażyłam na patelni. Gdy kurczak się smażył zajęłam się sosem.
            Wtedy do kuchni wszedł Justin. Uśmiechnęłam się na jego widok i wzięłam się za mieszanie sosu z wodą i olejem.
            - Kochanie, co tak pysznie pachnie. – Spytał mój ukochany.
            W odpowiedzi uśmiechnęłam się do niego.
            - Justin mógłbyś przypilnować mięsa? – Poprosiłam.
            Chłopak chętnie się zgodził i zaczął przewracać kurczaka na patelni. Widziałam po nim, że lubi spędzać czas w kuchni.
            Gdy skończyłam robić sos w osobnym naczyniu, wstawiam je na chwilę do lodówki, tak samo, jak sałatkę. Wyciągnęłam tortillę, którą zaczęłam smażyć na patelni bez tłuszczu.
            Chwilę później mięso i tortille były już gotowe. Wyjęłam z lodówki sałatkę i sos paprykowo-ziołowy. Do sałatki dodałam kurczaka, po czym całą sałatkę wymieszałam.
            Wyjęłam z szafki dwa talerze oraz sztućce, po czym zaczęłam robić tortillę, po każdym nałożeniu sałatki mieszałam sos, po czym polewałam nim całość i zawijałam w ciasto.
            Usiedliśmy z Justinem do stołu i zaczęliśmy spożywać nasz posiłek. Chłopak był pod wrażeniem moich umiejętności.
            - Wow, kochanie świetnie gotujesz. – Powiedział mój chłopak z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Resztę dnia spędziliśmy oglądając filmy i słuchając muzyki.
Po przeczytaniu skomentuj

Czy stanie się coś złego podczas Justina trasy?
Czy Justin wróci na rozprawę w sądzie?
Czy odległość, która będzie łączyła Sevi i Justina przez te trzy miesiące będzie w stanie zniszczyć ich miłość?

Życzę miłego czytania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz